#gazeta wyborcza

TVN24 Anna Pamuła - reporterka związana z "Gazetą Wyborczą" a mieszkająca w Paryżu ma ważną rzecz do przekazania:



Materiał z przed kilku lat, ale nie znalazłem tutaj. Warto to upamiętnić
Niestety liczne kopie zostały usunięte z YT i została tylko taka.
Ale wszystko widać i słychać.
Enjoy

Jeśli było to c🤬jowo otagowane.

Marcin Zaręba o tzw. Żołnierzach Wyklętych

o................n • 2016-02-28, 19:13
Ciekawy wywiad historyczny na temat tzw. Żołnierzy Wyklętych



Materiał Wyborczej, ale ciekawy i nie, nie jest szkalujący. Na odwrót, historyk stara się usprawiedliwić niechlubne dokonania tychże i wytłumaczyć niektóre zachowania. Na dodatek uważam, że warto, żebyście poznali odmienny punkt widzenia.

Jeśli się nie spodobało lub się z tym materiałem nie zgadzacie, to napiszcie swoje przemyślenia w komentarzach.

Rasizm wyborczej w artykule cyganie-gw🤬cicielu

C................n • 2015-04-10, 19:10
Pamiętacie dwunastoletniego cygana-gw🤬ciciela? (http://www.sadistic.pl/12-latek-zgwalcil-bezdomna-vt353303.htm)

Absolutnie nie cygana, faszysto!

Taki o to powstał apel do Gazety Wyborczej w sprawie artykułu o sprawie:

Cytat:

Szanowny Panie Redaktorze,

w dniu 1 kwietnia br. w katowickim wydaniu Gazety Wyborczej oraz na stronie internetowej gazeta.pl ukazał się artykuł Pani Michaliny Bednarek pt. Bezdomna kobieta została zgw🤬cona przez 12-latka na katowickim dworcu. Tekst dotyczy wydarzeń z lutego br., a mianowicie gw🤬tu na bezdomnej kobiecie, którego dokonał 12-latek na podziemnym dworcu autobusowym w Katowicach. Oburzające w artykule są spekulacje na temat pochodzenia nieletniego sprawcy: Miał śniadą skórę, czarne włosy, bluzę z dresu. Być może Rom. Autorka idzie jednak dalej w sugerowaniu powiązań domniemanego sprawcy ze środowiskiem romskim - nie omieszkała opisać sytuacji, związanej z grupą romskich dzieci, które podobno codziennie spotykają się na dworcu, choć nie ma żadnych dowodów, że grupa ta była jakkolwiek powiązana ze sprawą: Składamy skrawki dostępnych informacji. Grupa młodych Romów (dziewczyny i chłopcy) codziennie przychodzi na dworzec, także po tym zdarzeniu. – W ciągu dnia i wieczorami krążą bez celu. Wypraszamy ich, kiedy zaczynają prosić ludzi o pieniądze, przenoszą się wtedy do galerii handlowej obok. To dzieci, powinny być w szkole – mówi nam pracownik ochrony dworca. Znają ich też pasażerowie. – Są głośni, czasem zaczepiają ludzi. Odchodzę, kiedy ich widzę. Na dworcu podziemnym chyba tylko dwa razy widziałam kogoś z ochrony i raz patrol straży miejskiej – mówi Anna, która codziennie korzysta z dworca.

Jeszcze bardziej krzywdzące i niebezpieczne są zbyt daleko posunięte rozważania socjoterapeuty Łukasza Ługowskiego, dotyczące związku kultury romskiej z opisywanym zdarzeniem: Inaczej jest w kulturze Romów. – Dzieci w tym środowisku wychowywane są w inny sposób, także jeśli chodzi o seks. 12-latek nie jest uważany w romskiej kulturze za dziecko. Trzeba pamiętać, że przecież u nich 13-letnie dziewczynki są poślubione dorosłym mężczyznom. I pojawia się pytanie – czy próbować zmieniać ich świat czy zostawić, jakim jest? – zastanawia się Ługowski. Wypowiedź wspomnianego rozmówcy świadczy o jego dużej ignorancji i niewiedzy na temat kultury i zwyczajów społeczności romskiej. Kreowany jest bowiem fałszywy obraz tej kultury jako archaicznej i prymitywnej, w której dopuszczalne i akceptowane jest łamanie prawa i krzywdzenie innych. Absolutnie niedopuszczalne jest szukanie analogii pomiędzy działalnością przestępczą a wartościami, obowiązującymi w jakiejkolwiek kulturze, prowadzi to bowiem do wzbudzania strachu i wzmacniania uprzedzeń, a stąd prosta droga do mowy nienawiści i przestępstw motywowanych nienawiścią do osób czy grup odmiennych kulturowo. Każdy przestępca powinien być ukarany zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, bez względu na jego pochodzenie etniczne, jednakże nie może być zgody na obciążanie zbiorową odpowiedzialnością społeczności romskiej i kultywowanych przez nią wartości za czyny przestępcze obywateli RP.

W związku z powyższą argumentacją, zwracam się z prośbą o publikację niniejszego listu na łamach Gazety Wyborczej, a także w przyszłości o większą rozwagę i wrażliwość kulturową przy przygotowaniu artykułów, publikowanych na łamach Gazety. Nie możemy pozostawać obojętni na tego typu treści, rozpowszechniane przez media, ponieważ doskonale wiemy, do jak tragicznych konsekwencji prowadzić może brak reakcji na promowanie stereotypów i uprzedzeń oraz stygmatyzację grup mniejszościowych, odmiennych kulturowo, etnicznie, religijnie czy społecznie.



Źródło: codziennikfeministyczny.pl/apel-do-gw/
(autorami apelu są Fundacja Dialog-Pheniben, CF tylko podpisał i przekazał dalej)

Żadna praca nie hańbi

e................k • 2014-02-10, 10:01
Żadna praca nie hańbi

Dz🤬ka, sutener, premier, dziennikarz wyborczej...
Makro sprzedaje całe zafoliowane prosięta. Klienci w szoku



Niemiecka sieć hurtowni Makro Cash&Carry wprowadziła do swej oferty zafoliowane w całości małe prosięta. Widok jest szokujący. Zareagowała na to już fundacja Viva! zajmująca się ochroną zwierząt, a klienci Makro przeprowadzili zmasowany atak na firmę.
Młode prosięta zapakowane są w całości próżniowo w folię i sprzedawane w dziale mięsnym. Mają od 3 do nawet 10 kg. Widok, trzeba przyznać, jest dość szokujący:

Pierwsza zareagowała na to fundacja Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt "Viva!", której zdjęcia z hurtowni podesłali internauci. Opublikowała jedno z nich na swoim profilu na Facebooku z dopiskiem: "Małe pyszne prosiaczki już do nabycia w Makro Cash&Carry. Czy to Was zachęca do wizyty w tych sklepach? Wydaje nam się, że firmie zależy na opinii klientów". Po tych słowach fundacja podaje link do fanpage'a Makro. Zaraz po tym szybko ruszyła machina emocji.

"Zbulwersowanie, wstyd"

"Byłam Waszą wierną klientką i dużo zostawiałam pieniędzy w sklepie, ale sprzedaż małych martwych świnek to porażka! Nigdy więcej, choćbym przymierała głodem, nic u Was nie kupię i moi znajomi też mają takie zdanie" - napisała Ewa. Joanna dodaje: "Ciekawe, co się robi w głowach dzieci, które patrzą na takie prosiaczki w sklepie... Nie macie za nic wyczucia i empatii. I te kolorowe papryczki w tle na waszym profilu - co za skrajność - czemu nie wrzucicie prosiaczka?!?! Kiepsko by to wyglądało prawda? Jestem oburzona, zniesmaczona. Zbulwersowana. Wstyd".

Ale są też głosy odmienne. Jeden z internautów, Emil, stanął po stronie Makro: "TRAWOJADY - idźcie prowadzić swoje krucjaty gdzie indziej. Wchodzicie na profil sklepu, który sprzedaje m.in. mięso i bulwersujecie się, że na zdjęciach jest (o zgrozo!) mięso!".

Obrońca zwierząt: to sytuacja edukacyjna

Ale wśród wielu oburzonych lub rozśmieszonych cudzym oburzeniem osób znalazły się i takie, które tę sytuację traktują jako edukacyjną. Na profilu fundacji Viva! pojawiło się wiele komentarzy sugerujących, że dzięki tak zafoliowanym prosiętom ludzie przemyślą jedzenie mięsa.

Podobnie uważa prezes fundacji Cezary Wyszyński. - Z reguły w sklepach zwierzęta są podane już w formie kotleta, bez głowy, oczu itd. Na opakowaniu kotletów nie ma informacji, jak żyło to zwierzę, jak było inteligentne, bo to byłoby wbrew interesom firm. A tym razem nagle do ludzi dociera, że to są zwierzęta, które kiedyś żyły. Nagle pojawia się to połączenie w ludzkich mózgach - tłumaczy.

I dodaje, że na szczęście od czasu do czasu - tak, jak właśnie tym razem - firmy strzelają sobie w stopę i wymyślają produkty, które unaoczniają ludziom, jak jest naprawdę.

Wykorzystajmy moment szoku

- To jest sytuacja edukacyjna, ale podejrzewam, że gdyby tego typu produktów było więcej, to ludzie by zobojętnieli. Nie jestem więc zwolennikiem, by to było nagminne. Gdy zdarza się tak od czasu do czasu, dobrze wykorzystać to do rozmowy na temat hodowania i zabijania zwierząt. Dlatego, wykorzystując ten moment szoku i zbulwersowania, namawiamy ludzi, by zrobili z tym coś i na przykład spróbowali wegetarianizmu - mówi Cezary Wyszyński.

Fundacja Viva! na razie nie ma zamiaru interweniować w firmie Makro. Jak tłumaczy prezes Wyszyński, fundacja na razie obserwuje sytuację i czeka na to, czy i jak Makro zareaguje na komentarze użytkowników w internecie.

Makro: takie są potrzeby klientów

Zapytaliśmy Makro Cash&Carry, jak się ustosunkują do takiej reakcji klientów na sprzedaż prosiąt. - Makro Cash and Carry Polska buduje ofertę w odpowiedzi na potrzeby swoich klientów, a mrożone prosięta są produktem popularnym wśród naszych klientów Horeca [branże hotelarska, restauracyjna i kawiarniana - przyp. red.]. Kwestię wyboru produktu pozostawiamy naszym klientom - tłumaczy Magdalena Figurna z biura prasowego firmy.


Źródło

Szok, niedowierzanie, listy protestacyjne, pikiety, prawa zwierząt, miliony pytań bez odpowiedzi!
Cytat:

Nieprzytomnego, umierającego z przepicia mężczyznę uratowali strażnicy miejscy z Nowej Dęby. Znaleźli go w rowie przy drodze krajowej w Tarnowskiej Woli i natychmiast wezwali karetkę pogotowia.
Ta historia wydarzyła się 24 lipca br. Patrol Straży Miejskiej z Nowej Dęby patrolował okoliczne sołectwa. W godzinach południowych strażnicy zauważyli mężczyznę leżącego w rowie przy drodze krajowej w Tarnowskiej Woli.

- Próbowali nawiązać z nim kontakt. Ale mężczyzna był całkowicie nieprzytomny, sinobiały, bez żadnego kontaktu. Wezwali zespół jednostki ratownictwa medycznego - mówi Mieczysław Nalepa, komendant Straży Miejskiej w Nowej Dębie.

Lekarz, który przyjechał, w karetce stwierdził brak reakcji źrenic ocznych na światło. Mężczyzna był umierający. Natychmiast zabrano go do szpitala w Nowej Dębie. Gdy wykonano dokładniejsze badania, okazało się, że mężczyzna jest w stanie upojenia alkoholowego i występuje u niego początkowa faza obrzęku mózgu. - W dokumentacji medycznej zostało zapisane, że miał 13,74 promila alkoholu we krwi. Trudno było w to wszystkim uwierzyć. Nie wiem, czy nie jest to rekord świata - zastanawia się komendant.

Lekarze z Nowej Dęby zdecydowali, że mężczyznę trzeba jak najszybciej przewieźć do specjalistycznego szpitala w Rzeszowie. - Mężczyzna przeżył. Wiemy, że to mieszkaniec Alfredówki. Ma około 30 lat i dwoje małych dzieci. Gdy go znaleziono, nie było czasu na legitymowanie go i spisywanie danych - mówi Mieczysław Nalepa.



źródło KLIK

Od siebie dodam, że poprzedni rekord należy do 45 latka spod Skierniewic, który w 2009 roku osiągnął wynik 12,3 promila.

Podkarpacie jakiego nie znacie